Klient nasz cham

Kiedy szukałam pracy przed rozpoczęciem studiów, postanowiłam, że rozejrzę się za etatem w sieciówce. Stwierdziłam, że to lepsze stanowisko niż to w gastronomii – spokojne i czyste. Jakże się przeliczyłam. Samo założenie, jak wyglądać ma praca w salonie odzieżowym jest w porządku. W porządku, jeśli założymy że w sklepie nie ma klientów, którzy pracę tę znacznie utrudniają. I nie mówię tu o zwykłym kupującym. Mówię tu o specyficznych gościach każdego sklepu, nie tylko tego z ubraniami. Jak to mawiało przysłowie – klient nasz pan, a raczej klient nasz cham.

Pozwoliłam sobie, na bazie doświadczeń moich i innych ludzi pracujących z klientem, wyróżnić kilka typów kupujących, którym klient nasz pan pomyliło się z klient nasz cham.

Cebularz pospolity

Chyba każdy z nas zna określenie Janusz oszczędzania. Niepozorny żart, stereotyp o Polaku, który za wszelką cenę chce zaoszczędzić. Z kurtki wystaje nitka? Chcę na to zniżkę. Ta koszulka jest brudna, obniżycie jej cenę? Płatne torebki? Co wy w tych sklepach wymyślacie, chcecie z człowieka ostatni grosz zedrzeć. Celowe przeklejanie metek czy brudzenie ubrań aby otrzymać rabat to norma. Jestem stałym klientem, może jakiś rabacik – słysysz widząc człowieka pierwszy raz na oczy. Gdzieś tam jest taniej – aż człowiek ma ochotę odpowiedzieć to idź kup tam, a nie zawracasz mi dupę.

Śmieszek podrywacz

Wiecie, płatność zbliżeniowa jest, hehe, taka śmieszna, ze zawsze trzeba powiedzieć młodej kasjerce zbliżymy się, hehe. I oczywiście nie może się obyć bez skomplementowania i zaproponowania spotkania. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że takie propozycje padają od starszych wąsaczy.

Klient niemowa

Kiedy byłam dzieckiem, zawsze, gdy wychodziłam z domu, mama przypominała mi, bym wchodząc do domu koleżanki,  stosownie przywitała się z domownikami. Dlatego właśnie nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy nie używają zwrotów grzecznościowych względem kasjera. Sytuacja wygląda tak: stoisz przy kasie, podchodzi klient, rzuca na ladę produkty i patrzy wyczekująco. Mówisz „dzień dobry”, a tu nic. Robisz swoją robotę, pytasz o formę zapłaty, a ten macha ci kartą przed oczami. Realizujesz transakcję, pakujesz zakupy, dziękujesz i żegnasz się, a delikwent chwyta zakupy i odchodzi szybkim krokiem. Czy to naprawdę taki problem powiedzieć  dzień dobry, kartą, dziękuję, do widzenia?

1500644675_by_Ascara

Spóźniony klient

Chyba nic nie burzy krwi pracowników jak klient, który wchodzi do sklepu pięć minut przed zamknięciem, chwyta garść wieszaków z ubraniami i pędzi do przymierzalni. Ja wszystko rozumiem i nie mam zamiaru wyganiać ludzi, którzy przychodzą w godzinach otwarcia sklepu, bo te pięć minut to nadal czas pracy sieciówki, ale chciałabym, aby szanowano mój czas. Praca w sklepie nie kończy się na zamknięciu rolety. Trzeba rozliczyć kasy, posprzątać sklep, przygotować raporty. Pracownikom daje się na to pół godziny, które często przekraczają przez spóźnionych klientów. A za nadgodziny, jak się domyślacie, firma nie płaci.

Cały świat to śmietnik

To chyba najbardziej wkurzający typ, bo skutki jego przejścia przez sklep są najbardziej odczuwalne. Taki osobnik nie ma żadnego szacunku do cudzej pracy. To nic, że przed chwilą ułożyłam idealnie wszystkie koszulki, on musi wyciągnąć tą spod spodu, a nuż rożni się od tej na wierzchu. Robi przy tym jeden wielki miszmasz, a ubrania nadają się do ponownego złożenia. Niestety i ta ostatnia nie odpowiada jego oczekiwaniom, więc idzie dalej z pustymi rękoma. Przemierzając salon nie ma oporów by nie podnieść papierka, który z jego rąk pofrunął na podłogę, rzucać szypułkami od truskawek, zostawiać puste butelki w przymierzalniach, foliówki z moczem czy zużyte prezerwatywy. Wydaje się niedorzeczne, ale to są (oprócz góry ubrań wywróconych na lewą stronę) rzeczy które niektórym udaje się znaleźć podczas sprzątania.

 

Nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli – lubiłam moją pracę a swoje obowiązki wykonywałam gorliwie, dla klientów, nawet tych niemiłych, starałam się być zawsze miła i uśmiechnięta. Może jednak ten tekst uświadomi komuś, że bez znaczenia gdzie ktoś pracuje, należy mu się szacunek, a zakupy to transakcja obustronna. Powiedzenie klient nasz pan to przeżytek. Nie pozwólmy, by klient nasz cham stało się rzeczywistością.

Jeśli chcecie więcej poczytać o nietypowym zachowaniu klientów, polecam funpage Beka z klientów

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *